Śniło mi się, że poszedłem z bratem na turniej szachowy (jutro się wybieramy). Turniej miał się rozpocząć o godzinie 10:00, ale były problemy organizacyjne więc rozpoczęcie się trochę opóźniło. W pierwszej partii gdzieś w grze środkowej straciłem pionka i zacząłem upraszczać, wymieniać co się da, przypomniała mi się bowiem jedna partia z Rudnika, którą wprawdzie przegrałem, ale mając piona mniej w pewnym momencie była równa pozycja, tą partie co mi się śniła niestety w końcówce przegrałem mając piona mniej. Później razem z bratem poszliśmy do domu, nie wiem po co, w jakim celu. Widziałem na chessarbitrze, że mój brat też pierwszą partie przegrał. Popatrzyłem na zegarek było gdzieś po godzinie 11 więc stwierdziłem, że musimy wrócić by zapłacić wpisowe i dograć turniej do końca. Myślałem, że mnie minie druga i trzecia runda, ale stwierdziłem, że siedem partii to i tak dużo. Chciałem pojechać samochodem, bo turniej rozgrywany jest jakieś 2-3km ode mnie więc szkoda marnować kolejnej rundy, ale nie było takiej możliwości by pojechać. Na dodatek miałem jeszcze wstąpić na basen po siostre. Popatrzyłem na zegarek i było po godzinie 13. Na szczęście obudziłem się
