przez thinkerteacher » 04 maja 2014, 22:34
Powiem jak JA bym się zachował. Uważam się za gracza FAIR PLAY, chociaż wielokrotnie sprawdzałem i wykorzystywałem zagrania nie FP (nawet jeśli były zgodne z przepisami - mogę z całą pewnością powiedzieć, że wiem czym się kończą i jakie skutki przynoszą).
1) Zawodnik wcisnął zegar, ale to NIE jego czas upływa. Po chwili, gdy widzę, że jest mój ruch, a rywalowi czas ucieka i jest to początek partii, to zatrzymuję zegar i informuję przeciwnika, że resetuję zegar, aby szanse były równe. Jeśli przeciwnik się nie zgadza, to zatrzymuję zegar i wołam sędziego. Jeśli sędzia też się nie zgadza, to wyjaśniam, że nie rozpocznę partii bez IDENTYCZNYCH warunków (czasowych) dla obu zawodników - tak więc odmawiam gry i poddaję partię (walkowerem). Jeśli jednak spóźnienie wynikło z winy przeciwnika - wówczas (po chwili od rozpoczęcia rundy) przełączam zegar i oczekuję na przeciwnika. Dla mnie jest KOLOSALNA (drastyczna) różnica czy przeciwnik swoją winą (świadomą i umyślną) popełnił błąd czy też była to zupełnie przypadkowa (nieumyślna i niezaplanowana) pomyłka.
2) Jeśli natomiast przeciwnik w opisywanej pozycji wykonał ruch - zamienił piona na hetmana i nie przełączył zegara, to po chwili BEZ wahania zbijam jego hetmana. Nawet jak nie zdąży zbić mojej wieży, to uznaję partię za remis. Wyłącznie w przypadku, gdy moim przeciwnikiem jest cham i cwaniak (a takich znam kilku), wówczas reklamuję przekroczenie czasu do namysłu i biorę punkta. Jednak jest to WYŁĄCZNIE w partiach w których taki cwaniak i cham "wystukuje" innych - wówczas robię tak samo w stosunku do niego - przepisowo go "wyklepuję", chociaż nie w ramach idei FP.
I na koniec: jeśli dana strona ma JEDYNY logiczny i sensowny ruch w danej pozycji, a go nie wykonuje, bo celowo czeka aż przeciwnikowi poleci czas (owszem, jego błąd), wówczas jest to moim zdaniem zagranie nie FP, chociaż jak najbardziej zgodne z przepisami. I nie ma wówczas znaczenia to czy jest to pozycja wyjściowa czy też końcowa. Dla mnie szachy to najpierw gra w duchu uczciwej i sprawiedliwej rywalizacji, a dopiero potem sport i te wszystkie przepisy (także głupawe, durne, niespójne oraz sprzeczne z najgłębszym duchem gry).
W czasie partii szachowej staram się wymuszać i wykorzystywać niemal WYŁĄCZNIE błędy świadome i dobrowolne. Jeśli błąd nie zawiera tych cech, wówczas staram się jak najszybciej przywrócić stan status quo. Jednym z takich przypadków było odmówienie mojego zwycięstwa, gdy dowiedziałem się, że przeciwnik nie stawił się na partię (graliśmy po jednej rundzie dziennie) z uwagi na bardzo istotne pogorszenie się stanu zdrowia (musiał udać się do szpitala). Sędzia postąpił nieprawidłowo, ponieważ w myśl przepisów należało mi się zwycięstwo z uwagi na walkowera. Jednak podziękowałem mu, że nagiął przepisy i wpisał remis - był to dla mnie bardzo rzadko spotykany przykład KLASY sędziego (i tzw. zwycięstwa ducha nad materią).
Dodam, że jestem takim dziwnym zawodnikiem, że dla mnie ZAWSZE przepisy będą "drugie" (podrzędne) po istocie gry. Nawet jeśli szachy nazwiemy: sportem, nauką czy sztuką bądź jeszcze inną hybrydą tychże cech.
Jeśli komuś nie przeszkadza poziom wpisów, to zapraszam na bloga dla amatorów, fuszerów i lajkoników szachowych:
http://beginnerchessimprovement.blogspot.comOd 2015 roku w końcu definitywnie zakończyłem przygodę z szachami - please
do not ask me why 