hajdzik napisał(a):Moim zdaniem - jesli gra sie o pieniadze (a mistrzowie o nie wlasnie graja)_ - to sila zeczy musi byc zimna kalkulacja
(...)
A wy myslicie ze tak samo gralibyscie z kolega w parku, jak np w finale jakiegos turnieju gdzie stawka byłby np aston martin?

Z kolegą w parku grałbym prawdopodobnie bardziej "skocznie i wesoło", ale głównie ze względu na większe od zera stężenie we krwi (jak to w parku)
Mnie osobiście najbardziej interesuje zwycięstwo, pokonanie przeciwnika. Grałem kiedyś w turnieju o 700zł (w 2002 to było całkiem sporo za 2-dniowy turniej, zwłaszcza dla nie pracującego studenta) i nie zauważyłem szczególnego wzrostu ostrożności w mojej grze. Co prawda, w jednej przegranej partii rzuciłem się na przeciwnika, żeby wymusić remis (bo realnej wygranej już nie widziałem), ale ogólnie zrobiłem 9.5/10 i usłyszałem rozmowę mojego przeciwnika z ostatniej rundy: "ten ch.... grał jakby o mercedesa walczył, przecież i tak by wygrał ten turniej, przez niego mam 3 miejsce". Lepszego komplementu nie potrafię sobie wyobrazić

Drugiego zawodnika wyprzedziłem wtedy o 2 punkty - jak na 10 rund chyba nie najgorzej

Co do głównego tematu - szachy mnóstwo zyskały dzięki internetowi (bo każdy ma dostęp do ogromnych baz partii bez konieczności kupowania książek i Informatora) oraz wciąż poprawiających siłę silników komputerowych. Program, z którym grałem w 1990 na IBM PC XT, nie grał nawet z siłą IV kategorii...
Z drugiej strony, od dawnych mistrzów wymagane były znacznie wyższe umiejętności analityczne. Oni musieli rozpracowywać nowinki debiutowe bez pomocy silników, podobnie w trakcie meczu/turnieju mogli liczyć tylko na pomoc swoich sekundantów w ocenie rozegranej/przerwanej partii. Podejrzewam, że w obecnych czasach tandem Karpow+Zajcew+Houdini/Rybka osiągnęliby podobną supremację, jak w erze przedkomputerowej.
A Fischer trenujący z silnikiem uzyskałby ELO 3200, bo zawsze był poza zasięgiem śmiertelników.
Na pewno obecny poziom czołówki jest dużo bardziej wyrównany. Kiedyś tacy mistrzowie świata jak Fischer, Kasparow czy Karpow odstawali od kolejnych bardzo wyraźnie. Współcześnie różnice rankingowe nie są już tak przytłaczające, bo wszyscy mają dostęp do tych samych baz danych i silników, więc sztaby szkoleniowe najlepszych nie są w stanie wypracować takiej przewagi.