przez rutra » 10 sty 2017, 20:37
Zacząłem biegać by poprawić kondycję i schudnąć. Miałem co prawda dobrą wagę, ale jadłem praktycznie tylko 3 posiłki dziennie (śniadanie, obiad, kolacja). Przy okazji dowiedziałem się, że w mojej miejscowości będzie organizowany Mini Maraton (bieg na dystansie 4,2km). Postanowiłem się do tego biegu przygotować. Początkowo biegałem jedno okrążenie (ok. 1,2km) i się nie rozgrzewałem przez co bardzo szybko złapałem kontuzję. Podczas zawodów osiągnąłem lepszy czas niż na treningach. Później zacząłem powiększać dystans i tak doszedłem do 10km, a nawet 15km. Postawiłem sobie za cel przebiegnąć 1000km do końca roku i ten cel zrealizowałem. Pamiętam, że bez względu na pogodę - słońce, deszcz czy śnieg, +25st. czy -7st. ja biegałem. Ustaliłem sobie, że nie schodzę poniżej -20st.C, ale wtedy takich zim nie było. Nie biegam też powyżej +30st.C przez co w lecie zdarzało się, że biegałem o 4 rano, albo o północy. Starałem się trenować systematycznie - 4x w tygodniu. Aczkolwiek nie miałem jakiegoś specjalistycznego sprzętu typu pulsometr, tylko biegałem tempem według własnego uznania.
Jak poszedłem na studia to trochę brakowało motywacji do regularnego treningu, ale chciałem przebiec maraton. Wcześniej pobiegłem półmaraton. Przebiegnięcie tych dystansów było wtedy głupotą, ponieważ na treningu najwięcej biegłem około 17km, a tu trzeba było 2 razy tyle i jeszcze trochę. Na półmaratonie chciałem zacząć wolniej by wystarczyło sił na drugą część dystansu, nie wystarczyło, po 15km była tzw. ściana. Po maratonie to w ogóle ledwo mogłem chodzić, ale dla mnie celem było ukończenie tych biegów. Rok później zacząłem się odpowiednio wcześnie przygotowywać i moim celem było złamanie 2 godzin w półmaratonie i 5 godzin w maratonie. Niestety tydzień przed biegiem wybrałem się do lasu (znudziło mnie bieganie "w kółko") i chciałem przebiegnąć 20km. Po 10 kilometrach zacząłem odczuwać ból w nogach, nie mogłem biec. Wróciłem pieszo do domu i postanowiłem przez tydzień nie biegać. Niby wszystko było w porządku i nawet po 10 kilometrach miałem czas poniżej godziny, niestety w okolicach 15 kilometra odnowiła mi się kontuzja i z bólem biegłem dalej, mimo, że chciałem zejść poniżej 2 godzin zabrakło 7 minut. Na maratonie pobiegłem o 15 minut szybciej niż rok wcześniej, ale z kontuzją biegło mi się bardzo ciężko. Z uwagi na kontuzję przestałem biegać.
W następnym roku postanowiłem sobie, że wybiorę się na jakiś zagraniczny bieg - padło na Maraton Wiedeński. Tak się akurat złożyło, że na roku mam kolegę, który biega na bardziej zaawansowanym poziomie i wygrywał w swojej kategorii wiekowej. Ułożył mi nawet plan treningowy pod 4h40min. Rozpocząłem przygotowania. Niestety w pewnym momencie dowiedziałem się, że nie będę mógł pojechać (z przyczyn niezależnych ode mnie). Miałem więc wziąć udział kolejny raz w maratonie w Krakowie, a zagraniczne biegi odłożyć na przyszłość, niestety zacząłem odczuwać bóle w okolicach serca. Trochę się przestraszyłem, bo nigdy wcześniej nie miałem takich dolegliwości. Oczywiście czekanie w kolejce do kardiologa zajęło kilka miesięcy. Przestałem biegać w obawie o zdrowie. Z sercem wszystko w porządku, podobno to było spowodowane stresem. Fakt, miałem jak nigdy wcześniej podwyższone ciśnienie, ale podejrzewam, że bieganie jakiś tam wpływ miało, trening był bardzo urozmaicony, biegi wolne, szybkie, na zmianę (1km na "maksa" 1km wolny). Dodatkowo denerwowało mnie jak mi niektórzy ludzie mówili, żebym nie biegał, bo powietrze jest zanieczyszczone. Ostatecznie postanowiłem skończyć z bieganiem.
Co mam teraz? Miłe wspomnienia. Tym, którzy uważali, że bieganie jest niezdrowe, bo powietrze jest zanieczyszczone powiem, że kiedy biegałem czułem się o wiele lepiej. I nie tylko dlatego, że byłem szczuplejszy (choć czasem mnie to denerwowało, że zjadłem tabliczkę czekolady a i tak czułem się jakbym 2 dni nic nie jadł). Wiele razy planowałem wrócić do biegania, niestety kończyło się na max. 2 tygodniach treningu.
***
Jakby to wyjaśnić. Odpowiem może w ten sposób.
Wciąż "nie mogę" zrozumieć osób które grają w szachy żeby grać. Znudziłoby mi się po 5 minutach. Chyba nie powiecie że robicie to tylko dla poprawy logicznego myślenia (i kilku innych korzyści płynących z szachów) ?
To jest jak nałóg, jak już zaczniesz biegać, wdrożysz się w to, wówczas nie będziesz sobie mógł wyobrazić jak można nie iść pobiegać.